Sir Winston Sir Winston
571
BLOG

A więc: wojna. Największa wojna religijna w historii świata

Sir Winston Sir Winston Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

- Szefie, rybka za 3,50$ zjadła rybkę za 1.000$!
- Take it easy. Nasza jest ta za 3,50$

 

‘Chrislam’ nie ma szans.
Choć Franciszkowi zdarza się mówić równoważnie o ‘religiach’ (co określa go w istocie jako osobę niewierzącą) a jego aktywość systematycznie i w zdumiewająco wysokim stopniu zamiast do sfery duchowej odnosi się do doczesności, i to w sposób – ponownie – w zdumiewająco wysokim stopniu zbieżny z myślą świeckich kręgów libertyńsko-liberalnych, zwłaszcza tych wyposażonych we władzę, to mimo wszystko taki potworkowaty konglomerat pozostanie masońską mrzonką.

Nieważne, jakiego muzułmańskiego Franciszka zainstalowaliby sobie ci od Allaha (a przecież nie mają najmniejszego zamiaru pójść w kierunku podobnego rozwadniania swojej tożsamości, ale gdyby) i na ile tajne struktury władzy wspierałyby zaangażowanie franciszkowego letniego Kościoła w politpoprawne (wielkie ;-)) dzieło społecznej inżynierii. Sprzeczność między nauką Jezusa a konstruktem Koranu ma charakter na tyle fundamentalny, że nawet jeśli Europę zaleje dokładnie tylu muzułmanów ilu Europa liczy sobie rdzennych mieszkańców / chrześcijan, to albo chrześcijaństwo zejdzie do katakumb (albo zupełnie), albo muzułmanie się nawrócą. O kohabitacji na jakichkolwiek prawach nie ma mowy. Także – muzułmanów z ‘chrześcijańskimi ateistami’ (bo innych ateistów nie ma). Niemożliwa jest żadna amorficzna masa społeczna; strona, która by chciała na to przystać, zostałaby przez drugą pożarta.
Etapem pośrednim może być jedynie krwawa jatka, nigdy zaś – połączenie tych tezy i antytezy w jakąś heglowską religijną syntezę; syntezę zastąpi pożarcie. I znów... i jak zwykle islam przyniesie śmierć. Czy tam – Babilon za pomocą islamu.

Ponieważ sprawy zaszły daleko, napiszę jeszcze, że moim zdaniem rozmiar rychłej schizmy w Kościele Rzymsko-Katolickim przerośnie wyobrażenia mędrków tak co do liczb, jak i – zdecydowania postaw.

Zaczęło się nieodwracalne już ICH mieszanie w europejskim tyglu i wiele wskazuje na to, że zaraz zacznie się podgrzewanie zawartości. Skoro nie będzie – a tak właśnie twierdzę – amalgamatu, to czym stanie się porażka eksperymentu dla Wielkiego Alchemika? Wyfuknięciem wartym wzruszenia ramion i przerzucenia nadziei z powrotem za Ocean? Czy też odkryciem, że wyzwolona wielka energia potrafi dosięgnąć i pochłonąć także swego wyzwoliciela, mimo że się zasłaniał fartuszkiem?
Nie sądzę, by alchemicy się liczyli z konsekwencjami dla siebie, bo ich celem jest unicestwienie zarówno zawartości tygla, jak i samego tygla; dla nich liczy się tylko spodziewany produkt transformacji. Ani tygiel, ani zawartość nigdy nie były ich.

 

Religia społecznie to coś jeszcze, poza Bogiem i oddawaniem Mu hołdu.
Z religii bierze się zbudowana na niej kultura, nawet jeśli ona zapomniała o swej opoce.
Europa, także ta jej bezbożna dziś część, którą nazwałem powyżej ‘chrześcijańskimi ateistami’, jest na wskroś religijna, a jej opoką jest jeśli nawet nie wiara w Jezusa Chrystusa, to z pewnością – choćby i nieuświadomione – zinternalizowanie Jego nauki. Ta Europa nie zdaje dziś sobie z tego sprawy, tak samo, jak dla niebieskiego kawałka witraża nie istnieje błękit; zanadto oczywisty, by zaistnieć w świadomości podmiotu, który z niego ontologicznie się składa. Lecz zarówno błękit naprawdę istnieje, mimo ślepoty nań, wynikłej z niebieskiej konstytucji kawałka szkła, jak i chrześcijańskość podstaw kultury naszego Starego Świata, a w szczególności – Europy, istnieje w nas oraz wokół nas, choćby ślepcom to, co chrześcijańskie wydawało się częścią świata w ogóle, a nie – społeczną emanacją chrześcijaństwa.

Napaść na Stary Świat odbywa się nie od dziś właśnie dlatego poprzez religię, że swą istotę i podstawę cywilizacja Starego Świata (jedyna, jaka jestczerpie z Boga i jego przykazań; ukształtowały one także tych niewierzących, ich zaprzaństwo nie jest wszak w stanie naruszyć ich istoty. I dlatego wrogowi Chrystusa nie wystarczało mnożenie odstępców; zmieniało się w nich nie więcej niż politura.

 

Bez realizowanego właśnie w tej chwili Wielkiego Dzieła „Postawienie Świata Na Głowie” nieuchronnie bije w oczy ICH porażka w kategorii pozytywnych wyników cywilizacyj. Cywilizacja tego świata to bowiem chrześcijańska cywilizacja. Nawet nie ‘judeo-chrześcijańska’, takiej nie ma i nigdy nie było; takie określenie to już początek uzurpacji. Nie istnieje cywilizacja godna w oczy spojrzeć chrześcijańskiej. Nauka tego świata to chrześcijańska nauka, nie ma znaczenia, jak szerokich jej treści ONI by nie wchłonęli. Sztuka – to chrześcijańska sztuka, tym bardziej podkreślają to ICH udane wykonania sztuki białego człowieka. Nie ma sensu wyliczać wszystkiego, wystarczy powiedzieć: WSZYSTKO. Wszystko, co w pozytywnym rozumieniu tego słowa stanowi dziś dorobek ludzkości, to dorobek chrześcijaństwa opartego na Grecji i Rzymie.

Czy dziwi ICH pragnienie niszczenia? Że lepiej – ICH zdaniem – wszystko zniszczyć niż pozwolić, by ONI sami ostatecznie i widocznie plasowali się na pozycji wiecznych odtwórców i – nawet udatnych – naśladowników, by Świat sobie siebie uświadomił? Przecież od tysiąca lat bez mała znana jest ich babilońska chciwość, żądza uznania i pochlebstw .

Nie dziwi. Odraża.

Hijra, Alchemicy, Babilon, tzw. lewica – w tym zarówno marksiści, jak i całość – świadomych i nie – heglistów, oświeceniowcy, jak i reszta odmian lucyferian – wszyscy są z jednego odlewu. Szatańska agresja, szatańskie fortele, szatańskie pycha i nienawiść.
Tylko że chyba właśnie skończyły się przelewki.

 

Trzy mistyczne, alchemiczne daty, z których dwie, brzemienne w skutki już minęły, trzecia przed nami: 13 września (zaćmienie Słońca i Rosz ha-Szana - żydowski Nowy Rok), 22 września  (Jom Kippur i początek "Roku Jubileuszowego") i 27 września  (wyjątkowe zaćmienie Księżyca i święto Kuczki). 22 – to narzucenie kwot. Czy tylko? A 27 września, w niedzielę? Co oprócz znaku krwistego księżyca (Obj. 6,12)?

 

 

Sir Winston
O mnie Sir Winston

Large Visitor Map Wszystkie wypowiedzi w tym blogu stanowią osobistą i subiektywną opinię autora, który nawet sam uznaje się w POlskiej rzeczywistości za osobę spoza kręgu rozumnych. Młodym, wykształconym, z wielkich miast zaleca się niezwłoczne przełączenie na onet lub serwis informacyjny rządu - przynajmniej będzie się można poczuć jak jedna wielka rodzina. "Człowiek, który przypisuje sobie prawo posiadania własnego zdania na jakiś temat, nie zadając sobie uprzednio trudu, by go przemyśleć, jest doskonałym przykładem owego niezmiennego i absurdalnego sposobu bycia człowiekiem, który nazwałem masą"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo