- Szefie, rybka za 3,50$ zjadła rybkę za 1.000$!
- Take it easy. Nasza jest ta za 3,50$
‘Chrislam’ nie ma szans.
Choć Franciszkowi zdarza się mówić równoważnie o ‘religiach’ (co określa go w istocie jako osobę niewierzącą) a jego aktywość systematycznie i w zdumiewająco wysokim stopniu zamiast do sfery duchowej odnosi się do doczesności, i to w sposób – ponownie – w zdumiewająco wysokim stopniu zbieżny z myślą świeckich kręgów libertyńsko-liberalnych, zwłaszcza tych wyposażonych we władzę, to mimo wszystko taki potworkowaty konglomerat pozostanie masońską mrzonką.
Nieważne, jakiego muzułmańskiego Franciszka zainstalowaliby sobie ci od Allaha (a przecież nie mają najmniejszego zamiaru pójść w kierunku podobnego rozwadniania swojej tożsamości, ale gdyby) i na ile tajne struktury władzy wspierałyby zaangażowanie franciszkowego letniego Kościoła w politpoprawne (wielkie ;-)) dzieło społecznej inżynierii. Sprzeczność między nauką Jezusa a konstruktem Koranu ma charakter na tyle fundamentalny, że nawet jeśli Europę zaleje dokładnie tylu muzułmanów ilu Europa liczy sobie rdzennych mieszkańców / chrześcijan, to albo chrześcijaństwo zejdzie do katakumb (albo zupełnie), albo muzułmanie się nawrócą. O kohabitacji na jakichkolwiek prawach nie ma mowy. Także – muzułmanów z ‘chrześcijańskimi ateistami’ (bo innych ateistów nie ma). Niemożliwa jest żadna amorficzna masa społeczna; strona, która by chciała na to przystać, zostałaby przez drugą pożarta.
Etapem pośrednim może być jedynie krwawa jatka, nigdy zaś – połączenie tych tezy i antytezy w jakąś heglowską religijną syntezę; syntezę zastąpi pożarcie. I znów... i jak zwykle islam przyniesie śmierć. Czy tam – Babilon za pomocą islamu.
Ponieważ sprawy zaszły daleko, napiszę jeszcze, że moim zdaniem rozmiar rychłej schizmy w Kościele Rzymsko-Katolickim przerośnie wyobrażenia mędrków tak co do liczb, jak i – zdecydowania postaw.
Zaczęło się nieodwracalne już ICH mieszanie w europejskim tyglu i wiele wskazuje na to, że zaraz zacznie się podgrzewanie zawartości. Skoro nie będzie – a tak właśnie twierdzę – amalgamatu, to czym stanie się porażka eksperymentu dla Wielkiego Alchemika? Wyfuknięciem wartym wzruszenia ramion i przerzucenia nadziei z powrotem za Ocean? Czy też odkryciem, że wyzwolona wielka energia potrafi dosięgnąć i pochłonąć także swego wyzwoliciela, mimo że się zasłaniał fartuszkiem?
Nie sądzę, by alchemicy się liczyli z konsekwencjami dla siebie, bo ich celem jest unicestwienie zarówno zawartości tygla, jak i samego tygla; dla nich liczy się tylko spodziewany produkt transformacji. Ani tygiel, ani zawartość nigdy nie były ich.
Religia społecznie to coś jeszcze, poza Bogiem i oddawaniem Mu hołdu.
Z religii bierze się zbudowana na niej kultura, nawet jeśli ona zapomniała o swej opoce.
Europa, także ta jej bezbożna dziś część, którą nazwałem powyżej ‘chrześcijańskimi ateistami’, jest na wskroś religijna, a jej opoką jest jeśli nawet nie wiara w Jezusa Chrystusa, to z pewnością – choćby i nieuświadomione – zinternalizowanie Jego nauki. Ta Europa nie zdaje dziś sobie z tego sprawy, tak samo, jak dla niebieskiego kawałka witraża nie istnieje błękit; zanadto oczywisty, by zaistnieć w świadomości podmiotu, który z niego ontologicznie się składa. Lecz zarówno błękit naprawdę istnieje, mimo ślepoty nań, wynikłej z niebieskiej konstytucji kawałka szkła, jak i chrześcijańskość podstaw kultury naszego Starego Świata, a w szczególności – Europy, istnieje w nas oraz wokół nas, choćby ślepcom to, co chrześcijańskie wydawało się częścią świata w ogóle, a nie – społeczną emanacją chrześcijaństwa.
Napaść na Stary Świat odbywa się nie od dziś właśnie dlatego poprzez religię, że swą istotę i podstawę cywilizacja Starego Świata (jedyna, jaka jest) czerpie z Boga i jego przykazań; ukształtowały one także tych niewierzących, ich zaprzaństwo nie jest wszak w stanie naruszyć ich istoty. I dlatego wrogowi Chrystusa nie wystarczało mnożenie odstępców; zmieniało się w nich nie więcej niż politura.
Bez realizowanego właśnie w tej chwili Wielkiego Dzieła „Postawienie Świata Na Głowie” nieuchronnie bije w oczy ICH porażka w kategorii pozytywnych wyników cywilizacyj. Cywilizacja tego świata to bowiem chrześcijańska cywilizacja. Nawet nie ‘judeo-chrześcijańska’, takiej nie ma i nigdy nie było; takie określenie to już początek uzurpacji. Nie istnieje cywilizacja godna w oczy spojrzeć chrześcijańskiej. Nauka tego świata to chrześcijańska nauka, nie ma znaczenia, jak szerokich jej treści ONI by nie wchłonęli. Sztuka – to chrześcijańska sztuka, tym bardziej podkreślają to ICH udane wykonania sztuki białego człowieka. Nie ma sensu wyliczać wszystkiego, wystarczy powiedzieć: WSZYSTKO. Wszystko, co w pozytywnym rozumieniu tego słowa stanowi dziś dorobek ludzkości, to dorobek chrześcijaństwa opartego na Grecji i Rzymie.
Czy dziwi ICH pragnienie niszczenia? Że lepiej – ICH zdaniem – wszystko zniszczyć niż pozwolić, by ONI sami ostatecznie i widocznie plasowali się na pozycji wiecznych odtwórców i – nawet udatnych – naśladowników, by Świat sobie siebie uświadomił? Przecież od tysiąca lat bez mała znana jest ich babilońska chciwość, żądza uznania i pochlebstw .
Nie dziwi. Odraża.
Hijra, Alchemicy, Babilon, tzw. lewica – w tym zarówno marksiści, jak i całość – świadomych i nie – heglistów, oświeceniowcy, jak i reszta odmian lucyferian – wszyscy są z jednego odlewu. Szatańska agresja, szatańskie fortele, szatańskie pycha i nienawiść.
Tylko że chyba właśnie skończyły się przelewki.
Trzy mistyczne, alchemiczne daty, z których dwie, brzemienne w skutki już minęły, trzecia przed nami: 13 września (zaćmienie Słońca i Rosz ha-Szana - żydowski Nowy Rok), 22 września (Jom Kippur i początek "Roku Jubileuszowego") i 27 września (wyjątkowe zaćmienie Księżyca i święto Kuczki). 22 – to narzucenie kwot. Czy tylko? A 27 września, w niedzielę? Co oprócz znaku krwistego księżyca (Obj. 6,12)?