Sir Winston Sir Winston
646
BLOG

Struktury podziemne III RP czyli światy równoległe

Sir Winston Sir Winston Polityka Obserwuj notkę 3

Styczniowe wydarzenia związane z NPW i prokuratorem Seremetem, który miał nieroztropność uczynić przykrość rezydentowi K., powtórzyły wbrew wstrząśnięciu niektórych wzór znany już z szeregu innych sytuacji w ITI RP.
Już, już miałem nawet wstawić w salonie notkę na ten temat, połączony zresztą z tematem mataczenia w sprawie Katynia II, gdy nagle ktoś nie tyle nawet zadał publicznie moje pytania, ile z taką siłą przekonywania zasugerował wszystkie wnioski, że po tym mój tekst zaczął mi się wydawać łopatologiczny. Ujawione przez Newsweek taśmy pt. Klicha, rodem ze świata równoległego, wykładają kawę na ławę i więcej nie ma co mędrkować, Klich po prostu obnażył fikcyjność państwa na interesującym nas terytorium.
Z drugiej strony jednak, niektórym i łopatologiczne wyjaśnianie świata nie otwiera oczu, warto więc może powtórzyć i pytania i wnioski.

Rozważmy więc, jakie wnioski można wyciągnąć z zachowania prokuratora Parulskiego wobec swojego przełożonego, prokuratora Seremeta, a mianowicie zachowania następującego: W reakcji na niesubordynację Parulskiego, polegającą na nieuzgodnionych wystąpieniach publicznych i wypowiedzeniu temuż przełożonemu posłuszeństwa, co powinno skutkować bezzwłocznym zawieszeniem w czynnościach a w dalszej konsekwencji postawieniem w stan oskarżenia, prokurator Seremet dzwoni(!) jedynie do podwładnego, a ten poirytowany przerywa rozmowę rzucając słuchawką a następnie nie odbiera już od niego telefonów.
Tak jak ja to widzę, to wynika z tego zdarzenia parę, i to jakich, wniosków:
1.     Seremet nie jest naprawdę zwierzchnikiem Parulskiego, a co najmniej – ten ostatni tak nie uważa;
2.     Ustawowa regulacja stosunków między oboma panami jest dyspozycją słabszą od tej ukrytej, która pozwala Parulskiemu nie obawiać się zwierzchnika, Seremeta, i – co interesujące – obaj panowie zdają sobie z tego sprawę (a po taśmach Klicha wiemy ponad wszelką wątpliwość, że nie tylko oni); i wreszcie:
3.     Żaden z dwóch panów, ani też nikt inny, nie kwapi się wymyślać jakichkolwiek, choćby ewidentnie fałszywych uzasadnień dla swojego zachowania i swojej akceptacji owego pozaustawowego porządku. Być może chodzi o to, że uważają ten ukryty za prawdziwy, a oficjalny – konstytucyjny – porządek ITI RP – za czysto fasadowy i niewart wysiłku, by tworzyć dlań pozory, choćby tylko dla przyzwoitości i niepowodowania publicznego zgorszenia.
Oraz – kto wie? – może i dalsze.
To wszystko nie dziwi o tyle, że ignorowanie norm prawnych, w tym także – prawomocnych orzeczeń sądowych*, miewa miejsce nie tylko ze strony pojedynczych osób na (pozornych?) szczytach tego pozornego państwa, lecz także – ze strony jego pozornych instytucji.
Weźmy choćby pod rozwagę uparte trwanie na swych (pozornych) stanowiskach pewnych ikon ITI RP, mimo że podstaw do ich usunięcia w rozumieniu (tej fasadowej) praworządności było aż nadto. Weźmy choćby ministra ON, lek. med. Klicha, albo pt. Drzewieckiego, niegdyś ministra sportu.
Mimo że byli dla Partii przyczyną poniżającego wprost wstydu, ich niekompetencja na zajmowanych stanowiskach okazała się dla dymisji przyczyną słabszą od ukrytej przyczyny, która sprawiała, że pt. premier NIC im nie mógł kazać. Drzewiecki nawet uprzejmie zgodził się na jakieś (fasadowe) uniki, taktyczne usunięcie się z pola widzenia, najwyraźniej gwoli ratowania wizerunku fasadowego porządku, z którego jednak w istocie jawnie szydził, a właściwie to szydził z POlaków, którzy na tę żywą legendę dają się nabierać – tym razem, o ironio! – na jego zgubę.
Odwołanie ministra ON, który wybił do nogi całe dowództwo sił zbrojnych, anihilował lotnictwo i przeobraził w karykaturę pozostałe rodzaje broni, było – jak praktycznie dowiedziono – niemożliwe? Nie wiem, w czyjej zatem leży ono mocy, ale na pewno nie w mocy płemiełu.
To ja mam jedno pytanie.
Skoro nominalnie na czele państwa stoją Prezydent RP i premier rządu RP, a władzę sprawują także takie organy jak Sejm, Senat, rząd, ale oni wszyscy po kolei i każdy pojedynczo nie mają dość tej władzy, by przełamać tę skrytą władzę, z czyjej nadania minister ON czy sportu NAPRAWDĘ sprawuje swój urząd, to KTO I JAKĄ MOCĄ wyposaża tych ludzi w uprawnienia, przy których bledną przepisy Konstytucji?
Wymieniłem tylko kilka przykładów, lecz jest ich przecież więcej. (Dzięki taśmom Klicha wiemy, że poza siłą ów KTOŚ posiada nie tylko władzę, ale i dyktafon. Mam na myśli te... hm... naziemne i tajne. Bo nagrania z urządzeń podobno lotniczych, z których otrzymujemy raz po raz kolejne wersje tzw. stenogramów, nie zasługują na wiarę za grosz, ale o tym następnym razem.)
Prerogatywami opisanego niejawnego typu dysponują zresztą także ludzie niewyposażeni w uprawnienia fasadowe, weźmy tu za przykład choćby przedsiębiorcę Jednorękiego S. Albo – Jana K. (który – o dziwo! zapowiedział pozywanie za to K. zamiast pełnego nazwiska! ;-) Z ostrożności procesowej zaznaczę więc, że to w ogóle nie o niego chodzi ;-) ) Albo Grabarczyk. Że niby ten odszedł? A założymy się?
Tajne struktury skuteczniejsze od jawnych nie są bynajmniej konstruktem unikalnym i zastrzeżonym dla ITI RP, istnieją opisy podobnych zjawisk na przykład z Sycylii czy Neapolu albo różnych miejsc w Ameryce Południowej. Tyle że tam, to – wiadomo – mafia, a podobnego zjawiska ITI RP nie zna, prawda? Zresztą tam też wiadomo, że jak nie państwo, to wiadomo kto.
W ITI RP natomiast nie ma odważnych, by wskazać choć aluzją cappo di tutti capi.
Camorra czy dranghetta takiego luksusu nie osiągnęły.
Czy zresztą w ogóle da się kiedyś jeszcze pobić rekord, jakim jest zwracanie się państwowego (fasadowego) urzędnika do swego pozapaństwowego (rzeczywistego) zwierzchnika, by go podsłuchiwano?
Oczywiście wszystko to dopiero w świetle konstatacji, że to nikogo nie dziwi, przeciwnie: każdy udaje głuchego, żeby nie zdenerwować Prawdziwego Właściciela Dyktafonu. Skoro wiedza o nim jest tak powszechna, to zastanawiam się, czy w tym całym teatrze, przypominającym jota w jotę sceny z Powiększenia Antonioniego, więcej jest odurnionych na widowni czy oszustów na scenie?
 
 
 
*             Mam na myśli orzeczenie ws ujawnienia informacji publicznej w związku ze sprzedażą Stoczni, uzyskane przez stowarzyszenie Blogmedia24.
Sir Winston
O mnie Sir Winston

Large Visitor Map Wszystkie wypowiedzi w tym blogu stanowią osobistą i subiektywną opinię autora, który nawet sam uznaje się w POlskiej rzeczywistości za osobę spoza kręgu rozumnych. Młodym, wykształconym, z wielkich miast zaleca się niezwłoczne przełączenie na onet lub serwis informacyjny rządu - przynajmniej będzie się można poczuć jak jedna wielka rodzina. "Człowiek, który przypisuje sobie prawo posiadania własnego zdania na jakiś temat, nie zadając sobie uprzednio trudu, by go przemyśleć, jest doskonałym przykładem owego niezmiennego i absurdalnego sposobu bycia człowiekiem, który nazwałem masą"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka