Pt. Artymowicz, publikujący w Salonie24 jako you-know-who, umieścił na swoim blogu wywiad z samym sobą, którego to udzielił (nomen omen) organowi Fakty i Mity.
Trudno o lepsze podsumowanie osoby eksperta lotniczego pt. Artymowicza.
Skomentowanie tego upadku u samego autora nie wchodzi w grę, zostałem tam bowiem najwyraźniej zablokowany. Swoją drogą, należą mu się słowa uznania, nawet jeśli jest to uznanie dość swoiste ;-) Otóż wstawiłem w moim jedynym dotąd komentarzu na blogu ww. pana link do strony Matki Kurki (link usuwam, ostrzeżono mnie bowiem, że niektórzy powołując się na łamanie ich praw wizerunkowych na ww. stronie, powodują usuwanie notek o sobie. Czytelniku, musisz sam znaleźć artykuł np. o "wysoko kwalifikowanym pilocie wojskowym") na kontrowersje.net, gdzie z kompetencjami you-know-czyimi rozprawiono się na poziomie wyniku 6:0, 6:0, i to niejednokrotnie. Uznanie należy się you-know-komu za to, że komentarz wraz linkiem usunął, zanim zdążyłem po wpisaniu go przeładować stronę!
Ale wróćmy do naszych baranów... tj. oczywiście – organów.
Pan Artymowicz nie widzi nic niestosownego (ani symptomatycznego) w cytowaniu ww. pisma, co nie powinno dziwić, skoro mu wcześniej udzielił wywiadu.
I ja powiem, że mnie to CIESZY.
Nie ma w tym żadnego podstępu, ja przyjmuję taki deklaratywny dowód komitywy między organami z prawdziwą radością (a piszę to zapewnienie właściwie jedynie na użytek niewykluczonego wszak czytelnika tych słów Artymowicza).
Historię tę umieszczam pomiędzy zdjęciami HGW przy banerach firmy C.I.P.A. a zdjęciem latorośli ministra Sami-Wiecie-Którego (© by K. Rybiński) pod bilboardem, którego nie będę cytował.
Gdyby ktoś nie wiedział o istnieniu pozycji w rodzaju
Faktów i Mitów, na wszelki wypadek raz jeszcze wstawiam link do wikipedii.
Panu Artymowiczowi trudno zaś coś lepszego doradzić. Der Stürmer dawno zlikwidowany. Chyba zostają panu tylko znane panu już
Fakty i Mity, GW i NIE. Ale who-knows, może dzięki panu moja wiedza o polskim rynku prasowym niedługo się wzbogaci?
ADDENDUM, dzień później
Po opublikowaniu notki dostałem maila, zawierającego informacje, które po namyśle zdecydowałem się dołączyć do notki.
Wiedziałem już wprawdzie, że naczelny 'dziennikarza' Piotrowskiego, Kotliński, był TW "Januszem" (a właściwie jest, bo jak mówi car Władimir, nie ma byłych) i że zataił ten fakt w oświadczeniu lustracyjnym (www.rp.pl/artykul/733226.html). Umyślnie pominąłem afiliację organu FiM z ruchem podtarcia kogośtam (nie warto reklamować) i jego roli w wydarzeniach przed byłym Pałacem Prezydenckim.
Nie wiedziałem natomiast, że także i pt. Artymowicz wywodzi się z resortowej rodziny: jego ojciec to według przekazanej mi właśnie informacji były oficer UB (o ile można mówić o byłości), zaś dziadek - członek KW PZPR w Białymstoku.
Oczywiście można zadać pytanie (uprzedzę chętnych do tego trolli), czy takie pochodzenie ma znaczenie?
Nie musi mieć.
Na ogół jednak - jak widać, także tutaj - MA.
Udając się do Faktów i Mitów pozostał we własnym kręgu.
ADDENDUM II, 29 stycznia 2014 r.
Niezalezna.pl opublikowała artykuł przynoszącyinformacje nieznane w momencie wstawienia powyższej notki. Polecam skorzystanie z linku niezalezna.pl/51085-sowiecki-rodowod-braci-artymowiczow-resortowi-eksperci-smolenscy.